Rozdział 5
Hermiona mruknęła pod nosem pospieszne "do widzenia", po czym wyszła
z gabinetu. Mistrz Eliksirów wstał od biurka i wyjrzał za drzwi.
Gryfonka zniknęła za zakrętem, a Snape bezszelestnie ruszył za nią.
Granger bezpiecznie doszła do Wielkiej Sali i tego od początku się
spodziewał. To całe śledzenie wydało mu się naprawdę idiotyczne. Usiadł
przy stole nauczycielskim i smętnie spojrzał w talerz.
- Wiem, o
czym myślisz, Severusie - odezwała się McGonagall. - Ale Dumbledore
słusznie zlecił nam te zadania. Czy ta burza włosów totalnie zamroczyła
ci mózgownicę?
Snape zmierzył ją morderczym spojrzeniem.
- Na szczęście ty już łysiejesz i tobie to nie grozi.
- No wiesz co! - zawołała, ale więcej się nie odezwała.
* * *
Hermiona wspięła się po stromych schodach do dormitorium. Zajęło jej
to wieczność, ze względu na ciążący jej syty obiad. Przemierzała
ostatnie stopnie, kiedy usłyszała cichy szloch. Weszła do sypialni.
- Och, Lavender, co się dzieje? - zawołała, po czym usiadła na krawędzi jej łóżka.
Dziewczyna miała podpuchnięte oczy, z których nadal spływały łzy.
Siedziała na swoim łóżku zwinięta w mały kłębek, a w ręku trzymała list.
- Co to jest? - zapytała przerażona Hermiona, wyrywając jej kartkę.
Zaczęła czytać treść listu, a z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem
jej usta coraz bardziej się otwierały. Nie mogła w to uwierzyć. To było
po prostu niemożliwe. Niemożliwe było, że na szkołę spadła tak wielka
tragedia.
Autorka: Sonmi Rayson
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz